Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Wirus zachwiał najlepszym system autobusowym: Norwegia

infobus
09.04.2020 13:00
0 Komentarzy

Branża autobusowa w Norwegii z kryzysu wywołanego koronawirusem wychodzi poobijana. W kraju, gdzie większość przewozów autobusowych jest zlecana prywatnym operatorom jest to sytuacja bardzo trudna. Przewoźnicy liczą bowiem na rekompensaty.

Mniejsze wpływy z biletów
Odkąd w Norwegii wprowadzono restrykcje związane z kwarantanną i zahamowaniem epidemii koronawirusa, transport publiczny funkcjonował prawie zgodnie z regularnym rozkładem jazdy. Na trasy wiodące np. do szpitali niektórzy przewoźnicy, jak Ruter w przypadku Oslo i Viken, uruchomili więcej połączeń w godzinach szczytu.

Mimo to przychody ze sprzedaży biletów operatorów spadły średnio o 200 milionów koron tygodniowo, a stanowią one około 50% ich źródła utrzymanie. Pozostałą część pokrywają dopłaty za każdy wykonany wzkm od organizatorów komunikacji publicznej. Wymóg, że środki lokomocji nie mogły być przepełnione pasażerami, to jeden z powodów kiepskich wyników. Jeżeli przewoźnicy nie otrzymają pomocy rządowej, komunikacja miejska w Norwegii może niemal przestać funkcjonować.

Norweski Związek Transportu Publicznego (Kollektivtrafikkforeningen), Konfederacja Norweskich Przedsiębiorców z branży transportowej (NHO Transport) wraz z kilkoma innymi organizacjami wysłały do władz list z opisem wyzwań i problemów, z jakimi norweski transport musi się borykać w dobie kryzysu wywołanego w kraju fiordów epidemią COVID-19.

Jeśli projekt wsparcia branży nie zostanie uwzględniony w kolejnym ogłoszonym przez Storting pakiecie kryzysowym, branża ogłosi cięcia. Żeby nie zbankrutować, oferta komunikacji miejskiej – w zależności od okręgu – będzie musiała zostać okrojona średnio o połowę. Nawet jeśli jednak znikną mało uczęszczane połączenia, istnieje ryzyko, że pasażerowie zaczną się tłoczyć w pozostałych trasach, a to znów doprowadzi do masowych zarażeń koronawirusem.

Jest oddech…
Do radykalnych cięć najpewniej nie dojdzie, bo Norwegia zatrzymała rozwój pandemii w tym kraju.

„Nowe analizy dają podstawy do lekkiego optymizmu. Widzimy, że krzywa zakażeń spłaszczyła się, a wprowadzone przez nas środki odnoszą skutek” – oświadczyła premier Norwegii Erma Solberg.

Według przedstawionego przez szefową norweskiego rządu harmomogramu od 20 kwietnia otwarte zostaną przedszkola, a do gabinetów powrócą psychologowie, fizjoterapeuci oraz optycy. Norwegowie ponownie będą mogli także korzystać z domków letniskowych poza miejscem zamieszkania.

Od 27 kwietnia planowany jest powrót do szkół uczniów szkół podstawowych, niektórych szkół średnich. Od tego dnia znów będą mogli pracować fryzjerzy, kosmetyczki oraz masażyści.

W Norwegii potwierdzono dotychczas 5866 przypadków koronawirusa, 78 osób zmarło.

Norweski minister zdrowia Bent Hoeie zakomunikował w poniedziałek, że „koronawirus został opanowany”. Według niego statystycznie liczba osób zakażonych przez każdego chorego spadła w Norwegii poniżej wskaźnika 1 i wynosi 0,7 wobec 2,5 osób zakażonych przez jedną chorą osobę zanim w połowie marca wprowadzono liczne ograniczenia.

Komentarze