Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Widmo strajku kierowców w Warszawie. Rozmowy w MZA

infobus
15.01.2018 08:24
0 Komentarzy

Kierowcy zatrudnieni w Miejskich Zakładach Autobusowych w Warszawie domagają się podwyżek płac i grożą strajkiem w przypadku niespełnienia ich żądań. Związki zawodowe MZA chcą przeprowadzić referendum strajkowe w dniach 15 – 17 stycznia. Pracownicy wypowiedzą się w nim czy są gotowi poprzeć strajk.

O jakich kwotach mówią kierowcy?

Obecna sytuacja w spółce wynika z faktu, iż na początku roku związku zawodowe zwróciły się do zarządu MZA o podwyższenie wynagrodzenia pracowników o kwotę od 500 złotych do nawet 700 złotych. Zarząd uznał, że żądania związków są zbyt wygórowane i zaproponował podwyżki o 100 złotych. Ponadto, najniższa pensja kierowcy miałaby wynosić 4500 złotych brutto (obecnie jest to 3700 złotych brutto).

Argumentacja związkowców

Zdaniem związków zawodowych podwyżki są konieczne, z uwagi na brak kierowców chętnych do wykonywania takiej pracy. W perspektywie czasu, w przypadku braku podwyżek, chętnych do pracy może być jeszcze mniej. To z kolei oznaczałoby, że wystąpiłyby braki kadrowe i nie wszystkie kursy mogłyby zostać wykonane. W rezultacie autobus, który według rozkładu miał pojawić się np. o 7:35 na danym przystanku może nie przyjechać, bo nie będzie miał kto nim kierować. Wielu warszawiaków może więc nie dotrzeć na czas do pracy, szkół, czy na uczelnie. Niska pensja oznacza także dużą rotację pracowników przede wszystkim młodych. Według związkowców ci, którzy zdecydują się pracować jako kierowcy autobusu, już po pierwszych ciężkich doświadczeniach w pracy, stwierdzają, że nie jest to praca warta wynagrodzenia nie przekraczającego 3000 tysięcy złotych na rękę. W rezultacie są częste sytuacje kiedy nowi pracownicy odchodzą i zmieniają zawód. Nastroje wśród załogi są nienajlepsze, jednakże strajk to na chwilę obecną ostateczność. Z drugiej strony pracownicy są jednak zdeterminowani, aby osiągnąć swoje postulaty. Jeśli nie zostaną one spełnione, to zapowiadają, że autobusy MZA zamiast wyjechać na ulice, pozostaną w zajezdniach. W konsekwencji stolicy grozi paraliż komunikacyjny. Kierowcy podkreślają, że ich praca jest bardzo ciężka i odpowiedzialna. Wożą ludzi przez 7 dni w tygodniu, w dzień i w nocy. Chcą mieć wynagrodzenie stosowne do ich codziennego trudu. Kolejnym argumentem związkowców jest to, że spółkę stać na podwyżki płac, z uwagi na fakt, iż co roku osiąga ona kilkadziesiąt milionów złotych zysku. Kierowcy chcą, aby firma podzieliła się z nimi osiągniętymi dochodami.

Odpowiedź władz spółki

Zarząd MZA jest gotowy do rozmów. Podwyżki będą, ale mają uwzględniać możliwości finansowe spółki. Zdaniem przedstawicieli MZA, żądania związkowców są wygórowane i MZA nie jest w stanie ich spełnić. Niemniej jednak zarządowi zależy na rozmowach i dojściu do konsensusu. Władze spółki przypominają, że podwyżki przeprowadzane są co roku, a średnia płaca od 2015 roku wzrosła o 500 złotych brutto.

Kiedy może dojść do strajku?

Trzeba zaznaczyć, że strajk to ostateczność i zanim do niego dojdzie, to musi być spełnionych szereg przesłanek. W pierwszej kolejności musi dojść do referendum, w którym weźmie udział ponad połowa załogi i większość opowie się za strajkiem. Ponadto, strajk nie może zostać ogłoszony przed upływem 14 dni od dnia wszczęcia sporu zbiorowego. W chwili obecnej niewiadomo nawet jaki będzie wynik referendum. Więcej wyjaśni się po 17 stycznia, kiedy znany będzie wynik referendum.

Wcześniej jednak, bo 15 stycznia obie strony usiądą do rozmów. Wydaje się, że żadnej ze stron nie zależy na braku porozumienia, bo stracą na tym przede wszystkim mieszkańcy Warszawy. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że widmo strajku pozostanie dalekie od realizacji.

Komentarze